piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 16

- Mike uspokój się! Zostaw go!- krzyczałam do chłopaka, który nie zaprzestawał bicia Justina po całym ciele.
Dopiero jakiś wysoki i ciemny blondyn podbiegł do niech i uspokajał chłopaka. Szybko uklęknęłam koło Justina.
- Justin! Justin! Możesz wstać pojedziemy do szpitala!- Wołałam do chłopaka, który ledwo kontaktowa z rzeczywistością.
- Nie trzeba wszystko jest ok, ale Jess...
- Co? - zapytałam dalej pochylając się nad chłopakiem.
- Bo ja cię bardzo kocham i strasznie za tobą tęsknie. Przepraszam za to wszystko. Wrócisz do mnie?
- Justin jejku oczywiście, że tak, ale chodź pojedziemy do lekarza. Proszę zrób to dla mnie.- Trzymałam chłopaka za rękę, który teraz siedział przede mną. Był cały poobijany, ale nie przeszkadzało i to w niczym by się rzucić na niego i go przytulić.
- Ała, ała!
- Jejku przepraszam nic ci nie jest!- zapytałam patrząc się na Justina, który trzymał się za ramię i lekko się podśmiewał.
- Skarbie nic się nie dzieje. Nie przejmuj się to miły ból.
Ludzie już dawno się rozeszli, a nie daleko nas jacyś dwaj chłopacy się kłócili. To znaczy Mike i ten blondyn, który uspokajał go. Razem z Justinem podeszliśmy do nich.
- Chris nie warto chodź z takim śmieciem nie mamy nic do gadania.- Justin kierował słowa do chłopaka. Najwyraźniej znał go. Ja stałam za Justinem trzymając go za rękę. Od czasu do czasu spoglądałam na Mike z miną mówiącą:" Zawiodłam się na tobie". Teraz we trójkę kierowaliśmy się w stronę czerwonego auta.
- Chris poznaj Jess moją dziewczynę.
- Siema, Chris jestem. To gdzie jedziemy?
- No miałeś mnie gdzieś zabrać. To znaczy teraz mnie i Jess bo bez niej się nigdzie nie ruszam.- Justin cały czas stał przy mnie i trzymał mnie za rękę  tak jak by chciał, żebym nigdzie nie odchodziła.
- No jasne to ruszamy. To miejsce jest godzinę stąd, więc będzie najlepiej jak już wyjedziemy.
- Justin przecież miałeś jechać do lekarza. Obiecałeś mi to. - Patrzyłam na chłopaka, z poważnym wzrokiem, chociaż było to bardzo trudne bo Justin miał minę jak by małemu dziecku odebrano lizaka.
- Pojadę jutro na prawdę nic mi nie jest.
- Justin on cie kopał po całym ciele nie wiadomo czy nic ci nie jest.
- Słuchaj ona ma rację. Jedziemy do lekarza najpierw, a potem czeka na nas to znaczy na was niespodzianka.
- Dobrze mamusi i tatusiu jedźmy do lekarza.
Wsiedliśmy wszyscy do auta Chrisa. Justin siadł ze mną na tyle. Jechaliśmy jakieś 10 minut. Justin cały czas a to mnie całował a to przytulał, a ja tylko się głupio chichotałam.
- Ej gołąbeczki już dojechaliśmy.
Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do dużego budynku. Chris pobiegł gdzieś krzycząc tylko, ze zaraz wróci i będzie czekał  w samochodzie. Gdy weszliśmy do przychodni prawie nikogo nie było tylko kilka osób siedzący pod drzwiami. Podeszliśmy do okienka się zarejestrować. Po kilku minutach podeszliśmy podany pokój. Justin po chwili wszedł do środka.
- Wejdziesz ze mną?- Justina złapał mnie za rękę i lekko pociągnął w swoją stronę.
- A chcesz tego?- zapytałam z niepewnością. Nie chciałam być nachalna czy natrętna.
- No jasne idziesz ze mną.- Na te słowa Justin pociągnął mnie za sobą wciągając do pokoju lekarskiego. Całe pomieszczenie było białe i takie czyste. Cały pokój oświetlało światło wpadające przez jedno wielkie okno...

***30 minut później***

Wyszliśmy od lekarza. Na szczęście Justinowi nic nie było, tylko będzie miał parę siniaków i to tyle. Kierowaliśmy się samochodu. Chris siedział na siedzeniu kierowcy i objadała się żelkami.
- O hej i jak wszystko w porządku?
- Tak jasne. Chris mógłbyś się zachować jesteś przy dziewczynie, a zachowujesz się jak świnia.- chłopakowi wypadła część z buzi co wyglądało komicznie.
Wsiedliśmy do auta, Justin jak zwykle siedział ze na na tyle i ciągle się do mnie lepił. Po jakiejś godzinie dojechaliśmy na plażę, na której była impreza. We trójkę wysiedliśmy i od razu skierowaliśmy się do baru. Chris zamówił samą kole, Justin jakiegoś drinka, a ja sok pomarańczowy. Chciałam się dziś dobrze zabawić, ale nie mogła bo za parę godzin muszę iść do pracy. Po wypiciu napojów Justin zaciągnął mnie na parkiet. Leciał dość szybki numer, więc nie mogliśmy tańczyć ze sobą jakoś przytuleni. Ja nie powiem tańczyłam dobrze, a Justin jeszcze lepiej. Oboje tańczyliśmy chociaż czy można to było nazwać tańcem wyglądało to jak byśmy pragnęli siebie a nie mogli ze sobą tego zrobić(bez komentarzy). Po jakiej godzinie tańca Justin zabrał mnie na plaże. Fale delikatnie podmywały nasze stopy. Siedzieliśmy tam i patrzeliśmy na zachodzące słońce. Nie odzywaliśmy się do siebie tylko podziwialiśmy ten piękny widok. Justin od czasu do czasu całował mnie w policzek i szeptał do ucha"Kocham Cię". Wszystko było tak piękne, wspaniałe. Byłam na plaży z Nim. Z tym chłopakiem, którego tak bardzo kochałam. Przy, którym czułam się bezpieczna, że nie muszę się niczego obawiać.
- Justin słuchaj bo ja dziś muszę iść do pracy mógłbyś mnie odwieść/.- spytałam chłopaka, który nadal patrzył się w niebo.
- Tak, jasne. To chodź powiemy Chrisowi, że pożyczę jego auto, a potem wrócę po niego.
- Ok. To idziemy.- Justin złapał mnie za rękę i kierowaliśmy się w stronę parkietu, na którym Chris balował z jakąś laską, która była kompletnie zalana.  Justin powiadomił przyjaciele o co chodzi i że za nie całą godzinę powinien być z powrotem. Teraz ja i Justin szliśmy do samochodu. Mój ukochany otworzy mi drzwi do auta po czym sam obiegł samochód i wsiadł do środka. Jechaliśmy w ciszy.  Po jakiś 40 byliśmy pod miejscem mojej pracy.Pożegnałam się z Justinem i weszłam do budynku. Pociągnęłam lekko za klamkę i usłyszałam dzwonek. W barze nie było dużo ludzi, tylko kilku starszych panów pijących kawę. Alis stała przy jednym ze stolików i rozmawiała z jakimś chłopakiem. Nie widziałam jak wygląda bo kobieta zakrywała go swoją sylwetką ciała. Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, że był to Mike. Chciałam jak najszybciej i niezauważalnie przemknąć się na zaplecze, żeby mnie nie zauważyli, ale niestety nie udało się. Już prawie wchodziłam do pomieszczenie gdy za ramię pociągnął mnie Mike.
- Czego chcesz? - zapytałam lekko poddenerwowana.
- Jess bo Alis i ja mamy ci coś do powiedzenia.- powiedział chłopak, który też nie był za spokojny.
- Kochanie nie słuchaj go. Plecie jakieś głupoty.- po chwili dołączyła do dan Alis. 
- Ja gadam głupoty?! Alis w końcu musimy jej to powiedzieć! Ile chcesz to ciągnąć.
- Ale chwila to wy się znacie!?

_________________________________________________________________________

No i jest kolejny rozdział. Najpierw chciałabym Wam podziękować za to, ze aż tyle Was tu wchodzi i czyta mojego bloga. Mam nadzieje, że będzie tak dalej. Co do rozdziału, to kolejna akcja się rozkręca. Mam nadzieję, że nie pomieszam tego za bardzo i w kolejnych rozdziałach zorientujecie się o co chodzi. 

NASTĘPNY ROZDZIAŁ 10-12 KOMENTARZY

CZYTASZ-KOMENTUJESZ
DLA CIEBIE TO CHWILA
A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA

11 komentarzy:

  1. Hej. Wiem że to, o co proszę to dużo. Zaczynam pisać bloga, to mój pierwszy blog i nie wiem jak mogę się wypromować aby ktokolwiek tam zajrzał. Mam taką prośbę. Mogłabyś wspomnieć coś o mnie? Byłabym ci bardzo wdzięczna. Zapraszam tu: http://try-to-understand-life.blogspot.com/‎

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz talent dawaj nn

    OdpowiedzUsuń