poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 5

 Po jakiś 5 minutach byłam na miejscu. Wchodząc do szatni zobaczyłam, że moje ubrania są pocięte. Nie mogłam  w to uwierzyć. Co najgorsze wisiorek, który dostałam na 13 urodziny, na rok przed śmiercią rodziców był zniszczony. Rozpłakałam się widząc to:
- Ej mała przecież to tylko ubrania. Nie płacz- Justin mówiąc to przytulił mnie do siebie.
- Ale mi nie chodzi o te głupie ubrania tu chodzi o wisiorek, który dostałam na rok przed śmiercią rodziców. To była jedyna pamiątka po moich rodzicach, a teraz nie mam już nic- nie wytrzymałam. Wtuliłam się w tors Justina. To był najgorszy ból jakiego doświadczyłam w życiu. Poczułam się jak by moi rodzice kompletnie zniknęli.
- Słuchaj daj to ja coś wykombinuje, a teraz chodźmy już stąd- Justin podniósł mnie z podłogi, biorąc z mojej dłoni wisiorek.

Poprosiłam go, aby podwiózł mnie pod dom Alis. Byłam trochę spóźniona, ale miałam nadzieję, że się na mnie nie pogniewała. Z Justinem się pożegnałam dając mu buziaka w policzek. Ten uśmiechnął się w moją stronę i tak samo przesłał mu buziaka, przegryzając przy tym wargę. Pocałowałam go bo po prostu na to zasłużył. Już miałam pukać w drzwi od domu Alis, gdy ona mi je otworzyła:
-Szybko wchodź i opowiadaj, bo widzę, że przez te dwa dni wiele się działo.- Alis szybko wciągnęła mnie do siebie do domu.
Opowiedziałam jej całą historię. Nie mogła w to wszystko uwierzyć. Czuła się  jak bym opowiadała jakiś historię z filmu. Jednak nie to wszystko się działo na prawdę i to w moim życiu.
- Planujesz być z Justinem?
- Nie wiem. Na dzień dzisiejszy nie. Za bardzo mnie zranił, ale może z czasem kto wie, kto wie- razem z Alis zaczęliśmy się śmiać. 
Zauważyłam że jest dość późno. Odświeżyłam się u Alis i pojechaliśmy do pracy. Był duży ruch, ale nie zniknął mi uśmiech z twarzy. Nie mogłam zapomnieć o Justinie. Co raz częściej o nim myślałam. Przez pełne 4 godziny byłam na nogach, ale nie byłam zmęczona. Do domu podrzuciła mnie Alis. Zawsze to robi, bo boi się, ze po drodze może mi się coś stać. Po cichu weszłam do domu, bo czułam, ze babcia już śpi. Nie myliłam się. Spała u siebie w pokoju, postanowiłam do niej pójść i ucałować ją na dobranoc. Po chwili byłam już u siebie w pokoju. Poszłam wsiąść prysznic. Gdy kładłam się już spać usłyszałam dźwięk sms, był to Justin napisał:

[SMS]

Justin: Dziękuje, że zaopiekowałaś się mną i pamiętaj co obiecałaś doktorowi. Wpadniesz do mnie przed szkołą? Wiesz gdzie mieszkam:* Słodkich snów piękna <33 Jeszcze raz cię przepraszam za to co ci zrobiłem przez ten długi czas. Nie pytaj się mnie z kąt mam twój numer. Musiałem się nieźle postarać o niego, więc mam nadzieję, że dostanę jakąś nagrodę...
Jess: To ja dziękuję  :* A nagrodę dostaniesz, spełnię twoje jedno marzenie. Haha. Więc się zastanów porządnie bo ono jest tylko jedno. Dobranoc. <3
Justin: Już nawet wiem co to za marzenie ^^. Dobranoc piękna, mam nadzieję, ze będziesz śnić o mnie ;*                                                                
   
Teraz wiedziałam, że na pewno coś czuję do Justina, a on do mnie. Radość mnie wypełniała. Zaczęłam skakać po łóżku, ale to wszystko przerwał dźwięk sms'a. Myślałam, że to Justin jednak pomyliłam się...


_______________________________________________________________________________

W końcu akcja się rozkręca! Pamiętajcie o komentarzach! W następnym rozdziale pojawi się nowy bohater.


1 komentarz: