[SMS]
Justin zniszczył mi życie, więc ja zniszcze je tobie i mu. Jak chcesz, aby ci się nic nie stało lepiej się od niego trzymaj dalekko, bo stanie się coś tobie i jemu.!! M.
Przestraszyłam się tym co odczytałam. Zastanawiałam się kto by mógł mi grozić. Do głowy przychodziło mi wiele osób, które mnie nie lubią, ale nikt z nich nie ma na imię M. Bałam się siedzieć w swoim pokoju. Postanowiłam zejść na dół i zamknąć drzwi dla bezpieczeństwa. W swoim pokoju zamknęłam okno. Chciałam zasłonić okno, gdy zobaczyłam, że ktoś stoi przed domem i patrzy się w stronę mojego pokoju. Okropnie się przestraszyłam i postanowiłam, że na serio nie będę się zadawać z Justinem dla mojego i jego dobra. Szybko zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim, lecz w oczach miałam cały czas Justina i ten jego uśmiech.
Przez dobrą godzinę kręciłam się w łóżku bo nie mogłam usnąć. Wstałam i zeszłam się napić gorącego mleka. Wróciłam do łóżka po jakiś 10 minutach. Tym razem usnęłam. Znów śnił mi się Justin. Budzik obudził mnie przed 9:00. Przestraszyłam się, że zaspałam na lekcje, ale przypomniało mi się, że mam na godzinę 11:00. Miałam być u Justina o 9:30, ale po wczorajszym sms'ie postanowiłam, że do niego nie pójdę. Położyłam się i dalej spałam.
[Oczami Justina]
Jest już 9 :45, a jej ciągle nie ma. Martwiłem się o nią, ale postanowiłem, że poczekam. Wiedziałem, że pracuje w jakimś barze, pomyślałem, że jest zmęczona i nie ma siły do mnie przyjść. Biedactwo.Postanowiłem, że zrobi jej niespodziankę i pojechałem do pobliskiej kwiaciarni po wielki bukiet róż.
Gdy wróciłem, usiadłem na kanapie i oglądałem TV, gdy usłyszałem dźwięk sms'a. Pomyślałem, ze to Jess więc szybko pobiegłem po telefon przewracając się o kąt sofy. Noga strasznie mnie bolała, ale nie myślałem o tym. Gdy zobaczyłem wyświetlacz telefonu zaskoczyło mnie to. Był to zastrzeżony numer.
[SMS]
Zniszczyłeś mi życie, więc ja zniszcze je tobie i tej twojej laluni. Radzę ci się do niej nie zbliżać bo jej moze stać się coś gorszego.
Ostrzegam.
M.
Przestraszyłem się, zę coś stanie się Jess. Postanowiłem, że dziś w szkole nie będe się do niej zliżał, ale po szkole zaraz do niej pojadę i to wyjaśnię. Wiząłem kluczyki do samochu i pojechałem do szkoły.
[OCZAMI JESS]
Wstałam jakieś parę minut przed 10 szybko ogarnęłam się, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Byłam już w budynku, idą po korytażu miałam nadzieję, że Justin się do mnie nie odezwie. Boje się teraz o siebie, ale także i o niego. Wzięłam książki i miałam już iść do klasy,poczułam, że ktoś mnie obserwuję, gdy się odwróciłam zauważyłam kogoś na przeciwko był to Justin, który szedł w moją stronę . Patrzył na mnie z jakimś bólem jednak nie zatrzymał się koło mnie i przeszliśmy koło siebie jak byśmy się nie znali.
Może się obraził, że do niego nie przyszłam. Nie wiem o co chodzi, ale może tak będzie lepiej. Poszłam na lekcje, na szczęście ja miałam teraz Historię a on Chemię. Cały ten dzień z nim nie rozmawiałam. Źle się czułam, pragnęłam usłyszeć jego głos. Po szkole wróciłam do domu. Już miałam wchodzić do swojego pokoju, gdy babcia mnie zawołała, abym przyszła do niej:
- O co chodzi babciu?- Zapytałam zaciekawiona i lekko przerażona.
- Przyszło coś do ciebie, nie chciałam tego otwierać.- Babcia podała mi jakieś pudełko.
- Dziękuję, pójdę do siebie do pokoju.- ucałowałam babcie i poszłam do siebie.
Wpadłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i otworzyłam pudełko. Był tam kolejny liścik. Bałam się go otworzyć, jednak musiałam to zrobić:
[LIŚCIK]
Widzę, że trzymasz się tego co napisałem. Jeśli kompletnie urwiesz z nim kontakt ciebie zostawię w spokoju, ale jego nigdy...
Twój M.
Co raz bardziej się bałam. Nie wiedziałam co robić. Zauważyłam, że w pudełku jeszcze cos jest. Był to łańcuszek do, którego znów była doczepiona karteczka, w której było napisane: Dla Justina jesteś bardzo ważna, więc jednocześnie jesteś ważna też dla mnie.
Teraz to już kompletnie nie wiedziałam kto to jest. Liściki mnie przerażały.
Było już koło 20:10, postanowiłam, że dziś wcześniej pójdę do pracy. Na miejscu byłam po jakieś 15 minutach. Weszłam na zaplecze i usłyszałam urywek rozmowy Alis:
- Masz ją zostawić rozumiesz. Jess tego nie zniesie...- Przerwała rozmowę bo usłyszała, że ktoś wchodzi do baru. Był to nasz szef, pan Tomas. Alis szybo wyszła z zaplecza, nie zauważyła mnie, że stoję obok. Ciekawiło mnie o co jej chodziło z tym, że koś ma mnie zostawić. Może to ma doczynienia z tym liścikiem? To pytanie ciągle chodziło po mojej głowie. Po chwili zauważyłam Alis, tym razem i ona mnie dostrzegła:
- O cześć Jess, od kiedy tu stoisz.- w jej głosie usłyszałam strach. Pewnie bała się, ze usłyszałam jej rozmowę...
- Przyszłam dosłownie minutę temu, pójdę się przebrać i już ci pomagam- musiałam skłamać, bo muszę dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Szybko poszłam na zaplecze i przebrałam się w "roboczy" strój. Klientów tym razem było o wiele mniej. Alis się czasem do mnie odzywała, ale to nie było to samo. Dawniej mogliśmy rozmawiać o wszystkim, praktycznie usta nam się nie zamykały, a teraz? Kompletna cisza. Byłam strasznie zmęczona mimo małego ruchu. Klientów już prawie nie było. Jednak przy stoliku na samym końcu siedział młody chłopak w kapturze. Jego zielone oczy były wpatrzone w moją osobie. Starałam się na niego nie patrzeć, ale za bardzo przykuwał moją uwagę.
- Jess, kochanie, Jess?!!- moje myśli przerwała Alis.
- Tak słucham?
- Słuchaj nie mogę cię odwieźć dziś do domu. Ogólnie musze wyjechać na jakiś czas. Słuchaj mam do ciebie prośbę mogłabym teraz wyjść? Chciałabym się spakować przygotować bo jutro z samego rana wyjeżdżam. To jak zgodzisz się?
- Tak oczywiście, ale gdzie wyjeżdżasz? -Zapytałam oto. Musiałam, bo czułam, że coś tu jest nie tak.
- Muszę wyjechać do mojej ciotki, która jest chora. Dzwoniła do mnie, żebym przyjechała się nią zaopiekowała. To jak zgodzisz się, abym wyszła wcześniej?
- Jasne przecież do końca zostało pół godziny leć już i trzymaj się. Będę za tobą tęsknić.- Powiedziałam to i przytuliłam się do Alis.
Po jakiś 5 minutach jej już nie było. Nie było także chłopaka, który się na mnie patrzył.
- Kiedy on wyszedł? Pewnie jak rozmawiałam z Alis- powiedziałam sama do siebie kierując się na zaplecze.
Dziś do domu musiałam wracać sama. Nie było mi miło z tego powodu. Wybiła 23:00 zamykałam bar. Było strasznie ciemno prawie nie widziałam własnych nóg. Wkładając klucze w zamek poczułam na sobie wzrok. Odwróciłam się przede mną stał te....
Świetne :**
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://the-love-story-justin-selena.blogspot.com/
Jezu jestem bardzo ciekawa kto to...dawaj szybko nn <333 proszę bo umrę z ciekawości *-*
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 Dawaj nn :P
OdpowiedzUsuń