Był to Mike. Justin rzuciła telefon na podłogę i wrócił do mnie. Całowal mnie powoli i z wielkim uczuciem. Skończył na moich ustach namiętnym pocałunkiem...
- Mmmm nie wiedziałem, że tak pysznie smakujesz.- Justin znów przykleił się do moich ust.
- Haha, a może to po prostu bita śmietana a i przecież nie miało być takich numerów.- spojrzałam na niego z udawanym zdenerwowaniem.
- Oj nie udawaj. Tobie też się to podobało. Muszę ci powiedzieć, że jesteś mega smakowita i mam ochotę jeszcze raz cię posmakować.- Justin przybliżył się do mnie całując mnie po szyji. Oczywiście cała byłam umazana śmietaną.
- A ja to co? Ty mogłeś a ja nie?- mówiąc to znów obrysowałam na twarzy Justin mikołaja i polizałam go po policzku. Powoli zaczęłam zlizywać całą śmietanę. Justinowi najwyraźniej to się podobało bo także zakończyłam to namiętnym pocałunkiem. Justin spojrzał się na mnie, przegryzł wargę i przytulił.
- Coś się stało?- zapytałam bo usłyszałam, że Justin płacze.
- Po prostu jest mi tak głupio, że się z ciebie wyśmiewałem. Powiedz mogę ci to jakoś wynagrodzić?- spojrzałam na niego i otarłam z jego policzka łzę.
- Oj możesz. Po prostu przy mnie bądź.- Wtuliłam się w Justina. Ten chwycił mnie w tali, podniósł i delikatnie i przywarł do ściany. Jego oczy zaczęły patrzeć na mnie od dołu do góry. Czułam się troszeczkę niezręcznie. ale nie przeszkadzałam mu. Justin zbliżył się do mojej twarzy. Po raz kolejny w tym dniu zaczął mnie całować. Poczułam, że jest mi co raz bardziej gorąco, a od ciała Justina wyczuwałam jeszcze większą temperaturę. Ja i on byliśmy tak samo rozpaleni. Po paru minutach Justin skończył, właściwie to razem skończyliśmy...
- Jess bo musze ci coś wyznać?- Justin przeniósł mnie na łóżko i posadził na swoich kolanach.
- Tak?
- Bo ja cię .... KOCHAM.
- Przecież to nawet nie jest możliwe. Nie dawno się ze mnie wysmiewałeś. Przed wczoraj zerwałeś z Vanessą i już wiesz, że mnie kochasz? -zeszłam z kolan Justin. Przestraszyłam się, zę może być to kolejny żart jego i Vanessy.
- Przecież mówiłem ci na dachu, że z Vanessą to udawane. To wszystko co ci powiedziałem, tam to była prawwda. Serio chciałem i chcę się z tobą umówić. Vanessa mnie szantażowała...
- Ale jak to sznatażowała??
- Kurcze wstyd mi przed tobą, bo jesteś dla mnie bardzo ważna. Było to na imprezie trochę wypiłem no i te całe towarzystwo namówiło mnie, żebym wciągnął.- przerwałam mu.- To czyli, że ty bierzesz?
- Nie to było tylko jeden raz. Jess musisz mi uwierzyć. Proszę cię.- w oczach Justina zauważyłam łzy. Poczułam, że mogę mu uwierzyć.
- Dobrze, ale jeśli się dowiem, że bierzesz koniec z naszą znajomością rozumiesz?- Otarłam łzę z policzka Justina i się do niego przytuliłam.
- Obiecuję ci wszystko. Nie będę brał, krzywdził cię, ranił. Obiecuję wszystko o powiesz? Tylko powiedz czy ty mnie kochasz?
- Justin, ale ja..... ja nie wiem...
- Jak to nie wiesz. Kurwa to te pocałunki nic nie znaczyły?!- Justin wstał i pięśćią walnął w ścianę.
- Znaczyły i to bardzo wiele. Czuję coś do ciebie, ale nie na tyle żeby z tobą być. Zrozum nigdy nie miałam nikogo więcej oprócz mojej babci, a teraz mam też ciebie. Po prostu daj mi czas, aby się z tym oswoić.- popłakałam się czułam ogromny ból bo wiedziałam, że zadałam go Justinowi.
- Przepraszam. Obiecywałem cię nie zranić, a już prze ze mnie płaczesz. Rozumiem, ze potrzebujesz czasu. Poczekam. Na ciebie mogę czekać nawet całe życie.- Złapał mnie za ręce i uśmiechnął się do mnie. W jego oczach ujrzałam iskierki.
- Dziękuje i uwierz, że także cię kocham.- przytuliliśmy się mono i położyliśmy na łóżku.
Przez dobrą godzinę wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Justin robił głupie miny, od których nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Zachciałao mi się śmiać. Wtuliłam się w tors Justina i usnęłam.
***OCZAMI JUSTINA***
Teraz mam pewnośc, że ona mnie też kocha. Musze jeszcze trochę poczekać, aby mi w pełni zaufała. Przez krótki czas pokochałem ją bardzo mocno. Od teraz nie pozwole by mnie opuściła. Teraz tak słodko śpi. Wygląda tak słodko i bezbronnie. Kocahm ją i nie pozwole nikomu jej zranić.
***OCZAMI JESS***
Obudziłam się parę godzin później. Zauważyłam, że Justin też śpi. Nie chciałam go budzić wstałam napisałam mu liścik, że musiałam już iść. Ucałowałam zrobiłam mu zdjęcie i wyszłam. Chciałam mieć na co patrzeć przed snem. Wyszłam z domu Justina, kiedy było już ciemno. Szłam po woli. Nagle zauważyłam, że od jakiegoś czasu ktoś za mną idzie...
_________________________________________________________________________________
Tak jak obiecywałam jest kolejny post. Opowiadania się co raz bardziej rozkręca i widzę co raz większe wyniki w pisaniu go.
PAMIĘTAJ
CZYTASZ- KOMENTUJESZ
DLA CIEBIE TO TYLKO CHWILA, A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA.
*-* dodaj szybko nn, bo umrę z ciekawości *-*
OdpowiedzUsuńPopieram koleżankę. To jest boskie, chce więcej *.*
OdpowiedzUsuń