Na podłodze leżał Bobi nasz pies. Szybko wziąłem jakieś szmaty i przykryłem go.
- Jezu Justin co tu się właściwie stało?- moja mama właśnie zeszła do salonu po tym ja położyła dzieciaki spać.
- Mamo wytłumaczę ci jutro rano. Co z nim zrobić?- zapytałem wskazując na martwego psa.
- Zanieś go na razie do garażu ja jutro zadzwonię do wujka Toma niech coś z nim zrobi. I idź spać.- zrobiłem to o co poprosiła mnie moja mama. Gdy kierowałem się do mojego pokoju zauważyłem, że nadal siedzi na kanapie.
- Mamo stało się coś?- Usiadłem koło niej łapiąc ją za rękę.
- Nie Justin po prostu nie mogę spać, ale ty się nie przejmuj i już idź.
- Dobrze, jak sobie chcesz. Jutro mamy gości.- powiedziałem to i ucałowałem mamę w policzek.
- Kogo? To ta dziewczyna, która cię uratowała?
- Tak. Z kat wiedziałaś ? Mamo przerażasz mnie.- Zaśmiałem się cicho.
- Po prostu cię znam skarbie, a teraz idź spać.
Poszedłem do siebie do pokoju. Położyłem się i szybko usnąłem.
***OCZAMI JESS***
Obudziło mnie słońce bo, gdy kładłam się spać zapomniałam zasłonić okno. Była 8:00. Szybko pobiegłam do łazienki przebrałam się, umyłam zęby i zeszłam na dół już ubrana. Moja babcia jak zwykle czekała już na mnie ze śniadaniem.
- Jak kochanie wyspałaś się?
- Tak i to jak.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, biorąc przy tym miseczkę z płatkami.
- Widzę, że się gdzieś wybierasz?- babcia spojrzała na mnie z uśmiechem. Zauważyła, że dziś wyjątkowo zadbałam o swój wygląd.
- Tak, a no własnie już ci wszystko opowiadam co się działo.- opowiedziałam babci o wszystkim od początku do końca. Pominęłam tylko fakt z groźbami. Nie chciałam, aby moja opiekunka martwiła się o mnie.
- To kiedy poznam Justina?- zapytała ze śmiechem.
- Ale babciu my nie jesteśmy razem.- Poczułam jak moje policzki robią się czerwone.
- No dorze, dobrze. Niech ci będzie, ale i tak chce go poznać. A jakby nic nie było nie byłabyś teraz czerwona jak byuraczek.- wstała i ucałowała mnie.
- Dobra babciu ja lecę bo już jest 8:45 i muszę być u Justina za 15 minut do zobaczenia na wieczór- ucałowałam babcię, wzięłam kurtkę i wyszłam.
Do Justina miałam blisko więc szłam powoli.
***OCZAMI JUSTINA***
Obudziłem się o 8:50. Wpadłem w panikę bo za 10 minut miała być u mnie Jess, a ja jeszcze nie gotowy. Szybko biegłem do łazienki, aby się ubrać. Po chwili byłem już gotowy. Zbiegłem do kuchni. Na stole ujrzałem karteczkę od mamy: Justin zabieram dzieciaki i jadę do babci na parę dni. Wracam w następną sobą. Powodzenia z Jess.
Buziaki, mama.
- Jest mam wolny dom, aż do soboty!- ucieszyłem się na to. Będę mógł w spokoju spędzić miłe chwile z Jess. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłem je otworzyć. Otworzyłem drzwi i po prostu byłem w szoku. Wyglądała jak nigdy. Wyglądała tak seksownie...
- Może mnie wpuścisz?
- Hej piękna, wchodź do środka.- pociągnąłem ją za rękę, aby weszła.
***OCZAMI JESS***
Nacisnęłam przycisk dzwonka do drzwi. Po chwili otworzył mi je Justin. Patrzył się na mnie jak by ujrzał ducha, albo coś gorszego...
- Może mnie wpuścisz?- przerwałam jego myśli bo stałam tam już dobre trzy minuty.
- Hej piękna, wchodź do środka.- złapał mnie za rękę i wciągnął do środka.
To co robimy?
- Najpierw może się jakoś przywitajmy.- Justin chciał mnie pocałować w usta, jednak odsunęłam się- Coś się stało?
- Nie po prostu nie jesteśmy parą, żebyśmy na przywitanie się całowali.- Mówiąc to pocałowałam go lekko w policzek.
- A to co było? Ja też mogę?- Justin zrobił niesamowitą minę.

- Jess?- Odwróciłam się w jego stronę i z zaskoczenia pocałował mnie w usta.
- Przecież coś mówiłam tak. Dobra jak tak masz się zachowywać to ja sobie idę.- Odwróciłam się i złapałam za klamkę. Oczywiście żartowałam, chciałam jakoś dać mu nauczkę.
- Nie! Przepraszam już nie będę. Tylko nie wychodź, bo zadzwonię do doktora i mu powiem, że nie opiekujesz się mną, bo wiesz tak jakoś źle się poczułem.- udając, że coś jest nie tak upadł na podłogę.
- O nie Justin, poczekaj przyniosę ci wody może lepiej się poczujesz.szybko pobiegłam do kuchni po szklankę wody. Po chwili byłam już obok Justina, który nadal udawał, że zemdlał.
-O nie biedaku jak ty blado wyglądasz, przyda ci się to...- i oblałam go wodą. Justin szybko otrząsnął się i podniósł się z podłogi.
- Aaaa ty mała spryciulo, ja ci zaraz pokarzę- Justin złapał mnie na ręce i położył na podłogę. Było to łatwe bo kucałam przy nim i wystarczyło mnie lekko popchnąć.
- Justin zostaw mnie, proszę cię zaraz umrę ze śmiechu...
- O nie teraz to ja dam ci nauczkę.- Justin zaczął mnie łaskotać. Myślałam, że się posikam ze śmiechu.
- Dobra Justin przestań... Jak przestaniesz to zrobię coś dla ciebie.... co tylko chcesz- Justin puścił mnie i zrobił podejrzaną minę.
- Mówisz, że wszystko?
- Tak, wszystko- nadal leżałam na podłodze ,a Justin na mnie.
Justin schylił się nad moją twarzą i zaczął całować. Powiedziałam mu, że zrobię wszystko, a jak widać chodziło mu o pocałunek, a może coś więcej..... Po chwili Justin zaczął schodzić niżej.
- Justin nie ja nie chcę...- Justin skończył pocałunki na brzuchu.
- Ale ja nic nie chciałem...- zawstydził się, bo w sekundę jego policzki były tak czerwone jak moje przy rozmowie z babcią.
- Taa dobra, zapomnijmy. Pokarz mi swój pokój.- Wstałam i pociągnęłam za rękę Justina.
Ten prowadził mnie po schodach. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach. Justin otworzył je, a ja zobaczyłam piękny pokój.

- Jej jak tu pięknie.- weszłam do środka i usiadłam na łóżku, Justin spojrzał na mnie i przygryzł wargę.
- Pamiętasz, że musisz spełnić moje jedno życzenie?
- Tak pamiętam?- uniosłam leciutko brew.
- No to życzę sobie, aby księżniczka Jess się ze mną umówiła. I to nie jest pytanie. Ty już się na to zgodziłaś.- mówiąc to wszystko Justin klęknął prze de mną i trzymał mnie za dłoń.
- No dobra, życzenie to życzenie. Myślałam, że będzie lepsze, no ale to twoja decyzja...- chciałam mu dać wrażenie, że liczyłam na coś więcej, oczywiście chciałam go nabrać.
- Jeśli chcesz czegoś więcej to wiesz ja zawsze chętny- chłopak złapał mnie w talii i uniósł w górę. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a nogi wokół pleców.
- Haha ty to tylko o tym.- cmoknęłam go w nos i zeskoczyłam na podłogę.- Justin słuchaj bo ja jestem trochę głodna...
- Ok to chodź do kuchni coś wykombinujemy!- Justin pociągnął mnie do kuchni.- Dobra to zaczynamy.- Minęła zaledwie minuta, a Justin wyjął na blat pełno słodyczy- jedzenie.
- Justin, ale ja mówiłam o normalnym jedzenie a nie...
- Przecież to jest jedzenie skarbie...- Justin wyjął na blat bita śmietanę i jeszcze jakieś cukierki.-
- Będziemy robić lody.
- Aha? Haha- wybuchłam śmiechem ksztusząc się własną śliną...
- I kto tu ciągle tylko o tym myśli?- Justin wyjął pudełko lodów...- Chodźmy do mnie do pokoju, obejrzymy jakiś film- Obejrzymy sobie to- Justin wyjął płytę z filmem" Trzy metry nad niebem".
- Aaaaa kocham ten film!! Ty serio lubisz takie filmy?-złapałam za płytę i zaczęłam skakać po pokoju jak głupia.
- Haha ty je lubisz to ja też.
- Dobra siadaj- obejrzałam się a Justin siedział na kanapie robiąc mi miejsce bardzo blisko siebie. Usiadła i oparłam głowę o jego ramię.
Jak zwykle film mnie całkiem rozkleił. Justin udawał, że także płacze. Jednak nie najlepszy z niego aktor.
- Justin zrobisz coś dla nie ale najpierw się zgódź.- powiedziałam to i zrobiłam minkę kota z Shreka.
- Ok dla ciebie wszystko skarbie.- Nie zwracałam uwagi, że Justin tak do mnie mówi... Pasowało to mi.
Wzięłam bitą śmietaną i zaczęłam na jego twarzy rysować mikołaja.
- Więc o to ci chodziło, teraz ja chcę coś na tobie narysować- Justin chwycił bitą śmietanę i pociągnął długi pasek zaczynając na dłoni a kończąc na szyi. Po chwili zaczął mnie całować, gdy przerwał nam dzwoniący telefon. Widziałam, że Justin był strasznie zdenerwowany nie dziwiłam się bo był to...
_________________________________________________________________________________
No i w końcu coś dodałam! Dwa rozdziały na raz ;p Kolejne jutro, a teraz liczę na jakieś komentarze. PAMIĘTAJ. Czytaj- komentujesz. Dla ciebie to chwila, a dla mnie motywacja.
Jeju w końcu <3 czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńJeju to jest świetne <3 czekam na nn
OdpowiedzUsuń