- Ale jak to nie możemy się spotykać? Ty chyba sobie żartujesz już chyba zapomniałaś co mówiłaś mi wczoraj...
- Justin ja wiem co mówiłam, i jestem tego pewna, że to nie było kłamstwo. Na prawdę cię kocham, ale moja sytuacja rodzinna... ona nie pozwala mi być z tobą, a co dopiero się z tobą spotkać...- Jess zaczęła płakać, a ja nie mogłem ustać tak ponosiły mnie nerwy, jednak musiałem się uspokoić by mogła mi bez stresu wszystko wytłumaczyć...
- Przejdziemy się?
- Ok.- wstałem i pociągnąłem ją za rękę. Byłem wkurzony, ale nie chciałem jej tego pokazywać.
***OCZAMI JESS***
Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Nie odzywaliśmy się do siebie przez krótki czas, ale wiedziałam, że w końcu to ja będę musiała zacząć ten temat...
Bo mam z babcią długi...- mój głos ciągle drżał. Czułam, ze zaraz wybuchnę płaczem.
- Ale jakie długi? Jess?!- widziałam po nim, że jest mega wkurzony. Nie pomagało mi to...
- Justin no do cholery ,a jakie długi, jak myślisz?- usiadłam na chodniku. Rękoma zasłoniłam swoje oczy, który były już mokre.
- Jess przepraszam, ale po prostu jesteś dla mnie ważna i zabolało mnie to, jak powiedziałaś, że będziemy musieli zerwać kontakt ja tego nie chcę rozumiesz...- Justin złapał mnie za policzek i wpatrywał się w moje oczy. Widziałam, że cierpi z tego powodu tak samo mocno jak ja.
- Ale ty też jesteś dla mnie bardzo ważny. Zrozum, że cię bardzo kocham. Podjęłam decyzję, że chce być z tobą, ale teraz nie mogę, po prostu nie mogę...
- Jess, skarbie ja ci pomogę tylko powiedz mi o co chodzi!- musiałam mu powiedzieć. Wiedziałam, że inaczej nie odpuści.
Opowiedziałam mu całą historię z tą babą z banku z długami. Uspokoiłam się trochę, ale na myśl, że będę musiała opuścić Justina rozrywało mi serce.
- Jess, ale ja ci pomogę. Znajdę pracę razem z tobą. Damy sobie radę, przecież nie zostawię cię w takiej sytuacji.- Justin przytulił mnie, a ja poczułam się spokojniejsza. Teraz wiedziałam, że może to wszystko się udać.
- Dziękuję ci. Tak bardzo cię kocham.- pocałowałam chłopaka w policzek, a ten to odwzajemnił namiętnym pocałunkiem.
- Chodź pojedziemy gdzieś.- Justin złapał mnie za rękę i pociągnął. Gdy byliśmy przy samochodzie chwycił mnie w ramionach i wsadził do samochodu.
- Justin, ale gdzie my jedziemy?- byłam lekko przerażona. Nie wiedziałam czego się spodziewać po Justinie.
- Powiem ci jak dojedziemy na miejsce, ale na razie nie mogę ci nic wyjawić.- spojrzał w moją stronę i puścił oczko. Nie wyszło mu to i wyglądało to jak by wpadło coś mu do oka i zaczął nerwowo mrugać okiem, aby przestało go boleć.
Wybuchłam głośnym śmiechem. Justin co chwilę pokazywał mi jakieś głupie miny. Wyglądało to niesamowicie śmiesznie. Po jakiś 30 minutach dojechaliśmy na miejsce. Byłam w szoku bo było to miejsce, które znajdowało się w moim śnie z Justinem.
- Justin tu jest przepięknie. To jest możliwe żeby coś tak niesamowitego na serio istniało?- moje usta prawie się nie zamykały, ale to nie przez to, że ciągle mówiłam.
- Chodź tu do mnie.- po chwili byłam blisko Justina bo pociągnął mnie za rękę i mocno przyciągnął do siebie.
Chwycił mnie w talii i uniósł ja jak zwykle oplotłam się wokół jego ciała. Po krótkim wpatrywaniu się w moje oczy Justin wbij się w moje usta. Po gorącym i namiętnym pocałunku, chłopak wziął mnie na ręce i zaczął iść w kierunku morza.
- Justin, ale ja nie mam stroju kąpielowego?!
- Przecież masz bieliznę tak? Czy nie masz?- Justin uśmiechnął się głupią i próbował podgiąć moją spódniczkę.
- Toć pewnie, że mam idioto...
- A taka szkoda.- Justin zrobił minkę smutnego pieska.
- To jak kąpiemy się?- po chwili byłam już w morzu. Obejrzałam się a Justin rozebrał się na bokserki i szedł w moim kierunku.
***OCZAMI JUSTINA***
Nawet nie spostrzegłem się kiedy była już w wodzie. ustałem bo byłem w szoku. Była piękna. Jej ciało było .... niesamowite. szybko rozebrałem się i wbiegłem do niej.
***OCZAMI JESS***
Po chwili mój książę był już przy mnie. Delikatnie bujały nas fale jednak nie przeszkadzało to nam. Justin objął mnie w talii ja go w ramionach i namiętnie się całowaliśmy...
- Jess będziesz ze mną?- Justin uklęknął, ale co jakiś czas nie było go widać bo fale go przykrywały.
- Wstań nie chcę żeby mój chłopak się utopił.- pociągnęłam go za ramię. Chwyciłam za policzki i pocałowałam.
- Czyli tak?
- Czyli nie.- głośno się zaśmiałam i zaczęłam uciekać w stronę plaży.
- Ale jak to o nie tak nie będzie będziesz moja!- Justin zaczął mnie gonić w jego oczach było widać złość.
Po chwili byłam już na plaży biegłam już dalej. Gdy się obejrzałam Justin był już za mną. Po chwili schwytał mnie łapiąc w biodrach. Przytulił mnie obracając w około.
- Będziesz tego żałować bo od teraz już nigdy cię nie wypuszczę.- w oczach Justina pojawił się dziwny błysk, którego nigdy jeszcze nie wiedziałam.
- Kocham cię.- powiedziałam i popchnęłam lekko Justina, który się wywrócił.
- A to co miało być o nie pożałujesz tego skarbie.- złapał mnie za nogę i wywróciłam się na niego.
Nigdy się tak ni cieszyłam jak przez te chwile, które spędziłam z Justinem. Tażaliśmy się po pisaku krótka chwilę. Wtuliłam się Justina. Robiło się już ciemno. Poszłam wysłać sms'a to pana Tomasa, że nie bezie mnie w pracy bo źle się czuję i wróciłam do Justina. Ten wpatrywał się we mnie. Czułam się jak by zjadał mnie wzrokiem. Chłopak ustał na przeciwko mnie i zaczął gładzić po ramieniu. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Justin był co raz bardziej nachalny....
________________________________________________________________________________
Jak myślicie co będzie dalej? Postaram się jak najbardziej Was zaskoczyć.
CZYTASZ KOMENTUJESZ
DLA CIEBIE TO CHWILA
A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA
:') ♥
OdpowiedzUsuń*-* suuuuuuuper! Daj szybko nn <3
OdpowiedzUsuń