wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 18 (specjalna wersja na święta)

- Jak to możliwe!? Kurwa!- Justin wkurzony krzyczał i biegał dookoła samochodu.
- Skarbie nie denerwuj się to przecież tylko samochód.
- Jess, skarbie dla ciebie to tylko samochód, ale dla mnie to coś więcej. Wiem może wydać to się śmieszne, ale tak jest. Dobra jak widać przejdziemy się na pieszo, a po samochód przyjadę tu jutro z Chrisem.- podszedł do mnie przytulił mnie, a ja delikatnie musnęłam go w policzek  swoimi ustami.
Szliśmy z wolna rozmawiając o różnych sprawach i o tym kto by mógł przebić opony Justina.
- Justin, a gdzie my tak właściwie idziemy, bo prowadzisz mnie, ale nie wiem gdzie?- spytałam spoglądając w stronę chłopaka.
- Do parku. Mam tam dla ciebie niespodziankę, ale nie pytaj jaką. Dowiesz się na miejscu.
Prosił żebym nie pytała, więc zrobiłam tak. Szliśmy po woli, Jus od czasu do czasu całował mnie w policzek, albo w usta lub szeptał miłe słówka do ucha. W końcu doszliśmy do parku. Przy samym wejściu Jus zawiązał mi oczy czarną opaską, wziął na ręce i niósł w dane miejsce.
- Daleko jeszcze? - spytała lekko uchylając opaskę.
- Nie podglądaj. Zaraz będziemy.
Szliśmy jeszcze przez chwilkę, gdy Justin posadził nie na ziemi i zdjął opaskę. Przed moimi oczami ukazał się koc, a wokół niego świeczki. Porozrzucane płatki róż i koszyk. Wszystko wyglądało bardzo pięknie. Koło koszyka leżało małe sercowate pudełeczko. Justin podszedł i wziął je.
- Skarbie mam coś dla ciebie. Mam nadzieję, ze ci się spodoba.- powiedział spoglądając na mnie tymi brązowymi oczami, w których były maleńkie iskierki.
Otworzyłam pudełeczko i zobaczyłam pierścionek. Śliczny, złoty pierścionek z małym brylancikiem na środku. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że od spodu napisane jest: "Jess i Justin Bieber 24 .11.2013"
- Jejku jakie to śliczne. Dziękuję ci! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię mam. Tak bardzo cię kocham-  z moich oczu popłynęły łzy. Łzy radości. Nigdy jeszcze nie płakałam ze szczęścia.
- Ja też tobie dziękuję.- Jusin złapał mnie za mój policzek i patrzył głęboko w zapłakane oczy.
- Ale za co?
- Za to, że jesteś przy mnie. Za to, że jesteś zawsze ze mną. Za twoją miłość.- po tych słowach chłopak wbił się w moje usta i zaczęliśmy się namiętnie całować...
Położyliśmy się na kocu i patrzyliśmy w niebo. Przybliżyłam się do Justina, tak by czuć jego bliskość, jego ciepło.
- Skarbie pamiętasz jaki jest jutro dzień?
- No środa.- odpowiedziałam spoglądając się w oczy chłopaka.
- Haha głuptasie twoje urodziny i to zresztą nie zwyczajne bo wyjątkowe.
- Zapomniałam o swoich urodzinach!- usiadłam na przeciw chłopaka i sama z siebie się śmiałam.
- Nie martw się już wszystko jest zaplanowane.
- Justin nie będziesz za mnie wszystkiego robił.- odpowiedziałam lekko zdenerwowana.
- Dobrze, a jeżeli będzie to mały prezent urodzinowy to zgodzisz się.- spojrzał na mnie z miną biednego  pieska.
- Nie wiem.
- Czyli tak. Kocham cię.- Justin ugryzł mnie w moje ramię.
- Ała! Justin to bolało.- odpowiedziałam z miną obrażonego dziecka.
- Haha. Chodźmy już bo robi się co raz zimniej.- Justin wziął mnie na ręce i niósł przez chwilkę, ale musiał mnie opuścić na ziemie bo się wierciłam i krzyczałam, że chce sama iść.
Justin odprowadził mnie do domu i sam szedł w kierunku swojego. Nie miał daleko bo mieszkał ode mnie 10 minut drogi. Weszłam  do swojego domu i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i poszłam spać.

***Następnego dnia***

Obudziły mnie jakieś śpiewy. Podniosła lekko swoje oczy i zobaczyłam swoją babcię, Alis, Justna, Chrisa i jeszcze kilka osób. 
- Sto lat, Sto lat niech żyje żyje nam jeszcze raz jeszcze raz nie żyje żyje nam, a kto. Jess!!!!- zaśpiewali bardzo głośno piosenkę urodzinową i każdy kierował się w moją stronę z tortem.
- Pomyśl życzenie skarbie!- Powiedział Justin, który siedział koło mnie.
Zdmuchnęłam wszystkie 18 świeczki. Pomyślałam, życzenie, ale przecież nie mogę go powiedzieć bo  się nie spełni. Każdy teraz szedł do  mnie z prezentem. Bardzo się cieszyłam, że pamiętali o moich urodzinach, o których sama zresztą zapomniałam.
- Dziękuję wszystkim, że pamiętaliście o moich urodzinach. Tak się cieszę, że tu jesteście.- wstałam i uściskałam każdego z osobna.
- No ubieraj się bo pomożesz w przygotowaniach imprezy.- powiedział Chris zlizując z palca lukier z tortu.
- Matko ja jestem w piżamie! Pozwolicie, że się przebiorę.- myślałam, że jasno się wyraziłam. No do nie których tak. Wszyscy wyszli oprócz Justina i Chrisa.
- Co się tak patrzycie?- zapytałam łapiąc wszystkie potrzebne mi rzeczy.- Nie powinniście wyjść?
- No właśnie Chris co ty tu robisz? Wynocha.- Justin wskazał drzwi Chrisowi, który z zadowoleniem wyszedł.
- Yhymm- krząknęłam lekko.
- To ty jeszcze się nie przebrałaś?- zapytał zbliżając się do mnie.
- A jak niby mam to zrobić skoro tu jesteś, a do łazienki ni wejdę, gdy tu jesteś. Jeszcze byś mnie podglądał. Haha- powiedziałam śmiejąc się.
- Już widziałem twoje ciało, prawie nago, więc nie zmieniło to by nic.- chłopak przygryzł lekko wargę i przycisnął mnie do siebie.
- Skarbie nie nakręcaj się. Przynajmniej nie tu.- Odepchnęłam lekko chłopaka.
- Niech ci będzie. Słuchaj my pojedziemy już z Chrisem po jakieś zakupy, bądź gotowa za jakieś dwie godziny.
- Dobra.- pocałowałam chłopaka w policzek i skierowałam się do łazienki.
Po tej całej dziennej rutynie zeszłam na dół do babci i Alis. Babcia siedziała na krześle i trzymała się za głowę.
- Coś się stało?- podbiegłam do mojej opiekunki.
- Nie skarbie nic , tylko mnie głowa boli i jakoś się tak słabo dziś czuję.- odpowiedziała, poprawiając swoje włosy.
- Mozę pojedziemy do lekarza?- zapytałam zaniepokojona.
- Nie przesadzajcie, aż tak źle nie jest. Wzięłam tabletki zaraz mi przejdzie.
- Dobrze to zostanę dziś z tobą napiszę do Justina, że mnie nie będzie.
- Oszalałaś jak to cie nie będzie na twojej imprezie urodzinowej?! Masz iść! Alis się mną zajmie.-odpowiedziała spoglądając się w stronę kobiety, która kiwała głową na znak, że się zgadza.
- Ale gdyby był coś nie tak to będziecie dzwonić dobra?- spojrzałam się w stronę nie pewnie Alis.
- Ależ oczywiście. A tak w ogóle to w co się ubierasz na tą imprezę?- zapytała Alis.
- Właśnie nie wiem, chyba wybiorę się do galerii.- odpowiedziała biorąc łyk herbaty.
- Mam coś dla ciebie.- Alis poszła po coś do salonu.
Gdy wróciła niosła jakieś pudełeczko. Otworzyła je i pokazała mi niebieską sukienkę do kolan, czarne szpilki i dodatki do tego. Byłam zachwycona. Podziękowałam przyjaciółce i szybko pobiegłam ją przymierzyć. 
Leżała idealnie. Nie powiem wyglądałam w niej nawet, nawet. Zeszłam na dół pokazać się babci i Alis. Były bardzo zachwycone. Ucieszyłam się, że im się podoba.
- Ale to mnie uczesze!?-zapytałam zaniepokojona.
- Szybko siadaj ja przyniosę wszystkie potrzebne rzeczy. Trochę się an tym znam.- powiedziała Alis i pobiegła po te wszystkie potrzebne rzeczy jak to ona nazwała. Ja usiadła na krzesełku i przyglądałam się swoim butom.
Usłyszałam dźwięk sms'a. Była to wiadomość od Justina:

***Sms***
Skarbie my za godzinę będziemy. Bądź już gotowa. Wiesz sukienka i te sprawy. O 17 będą schodzić się goście. Kocham cię!


Uśmiechnęłam się do ekranu telefonu i także odpisałam, że go kocham. Po jakiś 40 minutach Alis skończyła mnie czesać. I dopiero teraz wyglądałam niesamowicie, a czułam się jak księżniczka.

***20 minut później***

Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.  Pobiegłam je otworzyć. Zobaczyłam Justina, który był ubrany w koszulę z krawatem jeansy i conversy. Wyglądał nieziemsko.

***Justin***


Wcisnąłem dzwonek do drzwi i czekałem, aż ktoś mi otworzy. Po minucie drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłem Jess. Wyglądała tak podniecająco. Jak księżniczka, i to moja księżniczka. Ob dwojde powiedzieliśmy w tym samym czasie "Łał", po czym wybuchliśmy śmiechem.

***Jess***


Justin przywitał się ze mną po czym zabrał mnie do swojego samochodu. Strasznie się stresowałam tą imprezą. Nie wiedziała ile osób będzie, jak oni na mnie zareagują.
- Nie denerwuj się tak.- powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Łatwo ci powiedzieć ty już masz to za sobą.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Wszystko będzie dobrze. Będę przecież przy tobie.
Justin zaparkował auto pod swoim domem. Byłam zdziwiona, że impreza będzie właśnie tam. Chłopak otworzył mi drzwi po czym chwycił mnie za dłoń i szliśmy w kierunku jego domu. Justin otworzył drzwi, po czym weszłam z niepewnością i wyskoczyli wszyscy krzycząc niespodzianka.  Haha niespodzianka, o której wiedziałam. Przywitałam się z tymi, których znałam bo części osób nawet nie kojarzyłam. Zaczęła się impreza. Każdy zaczął pić i po jakieś godzinie każdy był już wstawiony. Chris balował jak zwykle z jakimiś panienkami, a ja z Justinem siedzieliśmy na kanapie "bawiąc się" ze sobą( nie w ten sposób). Po chwili ktoś krzyknął GORZKO GORZKO! I zaczęliśmy się całować. Justin zaciągnął mnie do tańca, akurat leciał wolny kawałek. Tańczyliśmy ciesząc się tą chwilą. Na parkiecie było nie wiele osób bo każdy wylądował a to w pokojach, albo leżeli gdzieś pijani, ale nie my. My praktycznie nie piliśmy. O jakieś 23 wjechał tort zdmuchnęłam świeczki, każdy dawał prezenty. Justin szepnął mi do ucha, że ma dla mnie prezent na górze. Wziął mnie na ręce i prowadził do swojego pokoju. Gdy weszliśmy łózko było ładnie ustrojone dookoła świeczki, płatki róż. Wszystko wyglądał cudownie. Domyślałam się jaki był prezent Justina dla mnie. Bałam się to zrobić bo to mój pierwszy raz. Nie wiedziałam czy to będzie boleć, ale postanowiłam, że zrobię to  z chłopakiem, którego kocham, a Justina kochałam...
Usiadłam na łóżku, a Justin koło mnie.  Spojrzałam się w jego oczy po czym wtopiłam się w jego usta. Całowaliśmy się powoli, ciesząc się tym co ma się stać.  Justin delikatnie przeniósł mnie na swoje kolana. Siedziałam na nim okrakiem. Dalej się całowaliśmy. Justin jeździł swoimi dłońmi po całym moim ciele, a ja delikatnie swoje dłonie wtapiałam w jego włosy.
- Chcesz tego?- zapytał po chwili odrywając się ode mnie.
- Tak.- odpowiedziała i ponownie wbiłam się w jego usta.
Justin położył mnie na łóżku i delikatnie całował po dekolddzie. Po jakiś paru minutach byliśmy nadzy i leżeliśmy całując się.
- Jesteś gotowa?- chłopak zapytał nosząc swoją głowę w moją stronę.
Ja kiwnęłam głową po czym stało się. Straciłam dziewictwo. Przyznam, ze trochę bolało to, ale był to miły ból. Justin lekko i rytmicznie posuwał się przód, a ja lekko pojękiwałam. Był bardzo delikatny wiedział, że to jest mój pierwszy raz. Nie chciał mnie skrzywdzić, ani zadawać bólu.

***Justin***


Zrobiłem to z osobą, którą tak na prawdę kochałem. Przyznam, że robiłem już to z kilkoma laskami, ale nie czułem się tak jak dziś przy niej. 
Teraz leżeliśmy przytuleni w siebie odpoczywając po tym wszystkim.

***Jess***


Już po wszystkim. Było niesamowicie. Zawsze chciałam by ten pierwszy raz był wyjątkowy i był. Teraz leżeliśmy w tuleni w siebie. Było słuchać krzyki dobrej zabawy i głośną muzykę. Ktoś od czas do czas dobijał się do pokoju Justina, ale były zamknięte, by nikt nam nie przeszkadzał. Leżeliśmy tak jeszcze chwilę gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wstałam by go odebrać. Troszeczkę się zmartwiłam bo dzwoniła Alis.
/rozmowa telefoniczna/
Alis: Jess słuchaj musisz przyjechać do szpitala z twoją babcią jest źle.
Ja: Ale jak to co się stało? W jakim szpitalu?
Alis: Podejrzewają zawał. Przyślę ci dokładny adres sms'em.
/koniec rozmowy telefonicznej/
Nie musiałam mówić Justinowi, zęby się ubierał bo właśnie to robił. Ja tez szybko się zerwałam i ubrała się. Ledwo to zrobiłam bo byłam cała zalana łzami. Po chwili wybiegliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Alis w tym czasie wysłała dokładny adres. Podałam go Justinowi, a ten przyśpieszył i jechaliśmy do szpitala. Gdy byliśmy już na miejscu ja szybko wybiegłam z auta, a Justin za mną. Nie pytał  co się stało. Złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do budynku. usiadłam w  poczekalni, a Justin poszedł do recepcji zapytać się gdzie znajduje się moja babcia. Po chwili wrócił, złapał mnie za rękę i prowadził po długi korytarzu. Po chwili zauważyłam Alis i Mike. Podbiegłam do przyjaciółki i przytuliłam się do niej. Ta objęłam nie równo mocno i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Moja babcia teraz przechodziła jakąś operację, reanimację nie wiem nie zrozumiałam nic ze słów Alis bo była tak samo zapłakana. Usiadłam na krześle i czekałam, za ktoś wyjdzie z sali. Przez jakieś 10 minut trwała straszna cisza. Każdy siedział z kamienną miną i tylko było słychac moje i Alis szlochania. Justin siedział na przeciwko mnie a koło niego Mike. Nie wiem co on tu robił. nie obchodziło mnie to za bardzo. Teraz liczyła się tylko babcia.
- Jess bo my z Mikem ci coś powiedzieć. Wiem, ze to nie jest odpowiedni moment na takie wyznania, ale po prostu musisz o tym wiedzieć.
- O co chodzi?- powiedziała unosząc głowę w stronę Alis.
- Bo Mike jest Twoim bratem przyrodni.- odpowiedziała kobieta spuszczając szybko głowę w dół.
- Co?! Jak to bratem przyrodnim?- wstałam u stałam na przeciw nim.
- Twój tata miał kochankę i wtedy właśnie
- Wiem jak powstają dzieci nie musisz mi tego tłumaczyć.
- Przepraszam nie mogłam ci tego wcześniej powiedzieć.- odpowiedziała Alis.
- Ale skąd ty o tym wiesz?
- Bo ja, ja... Jestem matką Mike- odpowiedziała Alis, która w tym momencie zaczęła płakać.
- Co?! Ty jesteś jego matka, ale jak to...- przerwał nam lekarz, który własnie wyszedł z sali.- Co z babcią panie doktorze.
- Przykro mi. Nic nie dało się zrobić. Pani babci nie żyje...

_________________________________________________________________________________

I jak Wam się podoba rozdział wersja świąteczna.  Dużo mi zajęło napisanie go i mam nadzieję, że docenicie moje starania. 
Na te święta chciałabym życzyć Wszystkim Wesołych świąt. Spełnienia marzeń nawet tych najmniejszych. Miłości, radości. Wszystkiego  co najlepsze, oraz udanego sylwestra.

CZYTASZ- KOMENTUJESZ
DLA CIEBIE TO CHWILA 
A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA
NASTĘPNY ROZDZIAŁ 12-14 KOMENTARZY







12 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaa o matko ale się dziej ! :D
    szczerze to boję się następnych eehheheeh :*
    wesołych świąt :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże ale się dzieje :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogły by być dalsze też takie długie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie dobrze, że został poruszony ten temat. Wolicie jak rozdziały są długie czy krótkie? Proszę o jak najwięcej odpowiedzi związanych z tym tematem.

      Usuń
  4. Ale faaaaaaaaajne

    OdpowiedzUsuń
  5. Długie są lepsze

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajnie piszesz, ja też wole długie

    OdpowiedzUsuń